Lifestyle blog

Moja przygoda z EVELINE COSMETICS

Miałam przyjemność w ciągu ostatniego miesiąca przyjrzeć się bliżej kosmetykom marki EVELINE. Wstyd się przyznać, ale wcześniej nigdy nie korzystałam z produktów tej marki. Sama nie wiem dlaczego … jakoś nie było nam po drodze ;)
Otrzymałam bardzo fajny zestaw, w większości są to kosmetyki których używam na co dzień, tak więc od razu zabrałam się do testowania.
Oto co znalazło się w mojej przesyłce:
– luksusowy balsam regenerująco kojący
podkład IdealCover Full HD matująco-kryjący
błyszczyk powiększający usta
– długotrwała pomadka do ust
lakiery do paznokci
maseczka do twarzy.
Od razu zaznaczam, że lakierów było więcej z tym, że podarowałam siostrze. Nie byłam w stanie wypróbować wszystkich. Tym bardziej, że paznokci od rąk nie maluję w ogóle. Teraz lato w pełni, więc te które sobie zostawiłam sprawdzają się u nóg.

Lakiery do paznokci.
Opakowanie to 5ml produktu. Dość małe, ale dla mnie w zupełności wystarczające. Letnie pastelowe kolory na pewno przypadną do gustu każdemu. Zielony i niebieski idealnie sprawdzają się na nogach. Bardzo ładnie wyglądają i komponują się z letnimi strojami :)
Lakiery mają dobrą, lekko gęstą konsystencję. Niestety jedna warstwa nie wystarczy, aby kolor był głęboki i widoczny. Muszą być co najmniej dwie.
Duży plus, że lakier szybko wysycha  i nie odpryskuje. Wygląda na prawdę całkiem fajnie – szczególnie przypadł mi do gustu ten zielony.
Bardzo fajnie sprawdził się u mnie także podkład matujący. Znajduje się on w szklanym opakowaniu z pompką. Z łatwością dozuje się odpowiednią ilość kosmetyku. Pojemność to 30ml.
Po nałożeniu twarz nie błyszczy się, a o taki efekt właśnie mi chodziło. Utrzymuje się dość długo, jednak nigdy nie miałam go na twarzy dłużej niż 4-5 godzin. Wg deklaracji producenta powinien jednak wytrzymać do 16h, dzięki wzbogaceniu go o kompleks mineralny Ultra-Matt :)
Dzięki satynowej konsystencji produkt bardzo łatwo rozprowadza się na twarzy. Ja używam zwykle gąbeczki, jednak z powodzeniem można to zrobić palcami i pędzlem.
Efekt krycia niedoskonałości jest super. Przy moim trądziku różowatym, czasami trzeba coś ukryć. Niby nie powinno się przy tej chorobie używać tego typu kosmetyków, ale co ja poradzę, że też chcę wyglądać dobrze ;) Po nałożeniu jednej warstwy już jest super, po nałożeniu drugiej jest nie mal idealnie.

 

Mam na ręce małego siniaka. Zobaczcie sobie na poniższych fotkach jak kryje to cudeńko ;)
Podkład nie jest ciężki i nie waży się na twarzy. Polecam każdemu – na prawdę u mnie się sprawdził, a moja cera jest dość wymagająca – zresztą ja też.

 

 

 

Zbawienny w skutkach okazał się balsam do ciała o zapachu kwitnącej wiśni. Kosmetyk znajduję się w różowym (w sumie to może jest to delikatny fiolet) opakowaniu – tubie, którą można postawić na zakrętce. Zapach jest bardzo ładny, lekko słodki, który zbyt szybko się nie ulatnia- uwielbiam takie.
U mnie sprawdził się przede wszystkim po długim przebywaniu na słońcu :) Jego chłodząca formuła idealnie koi i nawilża skórę.
Balsam ma dość lekką konsystencję, bardzo łatwo się go rozprowadza. Nie jest lepki ani tłusty i dość szybko się wchłania. Stosowałam praktycznie do całego ciała  i sprawdził się idealnie. Na pewno pozostanie w moim domowym SPA jako jeden z ulubionych balsamów.
Jest on przeznaczony do skóry wrażliwej i podrażnionej. Zawiera m.in wyciąg z czeresni, wyciąg z jedwabiu, collasurge LQ, bioHYALURON complex, olejki arganowy i kokosowy , d-pantenol i alantolinę. Multifunkcyjna formuła bogata w olejek kokosowy, masło shea i kalogen morski odbudowuje włókna kolagenu w skórze oraz odnawia jej warstę lipidową , zapewniając długotrwałe uczucie komfortu.
 
Błyszczyk powiększający usta – uwielbiam go :)  Bardzo ładnie prezentuje się na ustach, delikatnie połyskuje. Kolor jaki otrzymałam to delikatny róż nr.432. Chociaż nie zbyt w moim guście, to na prawdę jestem zadowolona. Delikatne mrowienie i chłodzenie na ustach ma sprawić, że będą one pełniejsze … czy działa? Wg. mnie ciut ciut działa … ale musicie sprawdzić i ocenić sami.

 

 
Długotrwała pomadka do ust Lip Lacquer.
Pomadka w formie płynnej, tak jak błyszczyk. Trafił mi się kolor 400 – wg.mnie to taki pudrowy róż. Niestety absolutnie nie przypadł mi do gustu. Pomijam już fakt koloru, ale po nałożeniu jakoś dziwnie się prezentuje. Wg mnie robi się lekko pomarańczowy :) Nie chcę krytykować tego produkty, bo to, że mi nie odpowiada nie znaczy, że komuś innemu nie odpowiadał. Po prostu nie mój typ.

 

Maseczka do twarzy
Tutaj niestety będę krytykować, chociaż nie lubię pisać źle o produktach, to nie mam wyjścia. Maseczka intensywnie nawilżający zabieg rozświetlający zapowiadała się całkiem fajnie. Jeden produkt to dwie maseczki, które nakłada się na różne częsci twarzy. Na czoło, nos, policzki i brodę nakłada się maseczkę energetyzującą z 24k złotem, kolagenem i olejkiem inca inchi. Pod oczy natomiast nakłada się druga maseczkę – przeciwzmarszczkową. Zawiera ona kwas hialuronowy i minerały wód termalnych. Już po chwili od nałożenia, skóra na twarzy zaczęła mnie dość mocno mrowić – z początku myślałam, że to pewnie takie działanie. Wytrzymałam maksymalnie 5 minut i musiałam zmyć ją z twarzy. Całe szczęscie, że zrobiłam to dość szybko. Po tak krótkim czasie, na mojej twarzy pojawiły się czerwone piekące placki, a skóra stała się w dotyku jakby szorstka. Szybko nałożyłam na te miejsca sporą dawkę kremu silnie nawilżającego. Po około godzinie efekt działania produktu, był nie co słabszy. Pieczenie było słabsze, ale zaczerwienienie widoczne było jeszcze na drugi dzień. Nie wiem dlaczego moja cera tak zareagowała na ta maseczkę. Nigdy nie miałam problemu maseczkami, a dość często używam. Na pewno nie pokuszę się po raz kolejny o kupno maseczki z tej firmy. Ja ze swojej strony nie polecam – próbujcie na własne ryzyko :) Być może Wam posłuży, ja natomiast odradzam.