Święta
Boże Narodzenie to taki czas, który spędzamy z rodziną. W ciągu całego roku jesteśmy strasznie zabiegani, więc okres świąteczny jest dla nas czasem spędzonym dość leniwie. Wspólnie z dziećmi robimy to, na co zwykle brakuje nam czasu. Najczęściej odwiedzamy bliższą i dalszą rodzinę, znajomych. Spacerujemy, bawimy się zabawkami, które dziewczyny dostały pod choinkę. Tym razem otrzymały między innymi dwie gry rodzinne od Egmont. Ciekawi tytułów? Zapraszam do lektury.
Mali detektywi
Pierwsza z gier, do której zasiedliśmy to Mali detektywi. Jest to gra kooperacyjna rozwijająca u dzieci logiczne myślenie oraz pamięć. Zasady są dość proste. Jednak moja 6-latka nie tak łatwo „załapała” o co chodzi. Musieliśmy zagrać kilka razy, aby dokładnie zrozumiała. Każdy, kto choć raz miał okazję zagrać w gry typu memory, na pewno nie będzie miał kłopotu ze zrozumieniem zasad. Ta planszówka jest mocno wciągająca, a przy tym bardzo ciekawa. Można bardzo fajnie spędzić czas z dziećmi.
Co jest w zestawie?
Pudełko jest bardzo kolorowe. Już sam obrazek zachęca do zaglądnięcia, do środka i poznania zasad. Gra nie ma tradycyjnych pionków ani tym bardziej kostki. W zestawie znajdujemy,
- kolorową planszę z zegarem,
- zadrukowane dwustronnie żetony, jest 12 żetonów z zegarem, oraz 24 (12 par) żetony z przedmiotami
- magiczny niebieski kufer+ naklejka na niego
Krótko o zasadach
Tak jak wspomniałam wyżej, gra jest oparta na zasadach memory. Zaczynamy od wyboru trzech dowolnych kartoników, które kładziemy na planszy i zakrywamy niebieskim kuferkiem. Oczywiście wybieramy je losowo i nie podglądamy. Gra polega na tym, aby odgadnąć jakie symbole zostały ukryte. Pozostałe kartoniki układamy na planszy. Ilość mamy opisaną w każdym pomieszczeniu. Jeżeli wszystko ułożyliśmy wg instrukcji, to możemy zaczynać zabawę.
Każdy z graczy w swojej rundzie odsłania dwa kartoniki. Jeżeli obrazki są takie same, odkładamy je na dół planszy w odpowiednie miejsce. Jeżeli jeden z kartoników ma ilustrację zegara, na planszy przesuwamy wskazówkę o jedną godzinę. Jeżeli obrazki są różne, po chwili zakrywamy je z powrotem. Jak zegar ponownie wskaże godzinę 12, musimy zgadnąć, jaki przedmioty zostały ukryte w skrzyni. Zadanie może być proste, jeżeli znaleźliśmy dużo par przedmiotów. Jednak nam udało odkryć się tylko trzy pary, bo z każdym losowaniem odkrywaliśmy zegar :)
Polecam tę grę, zasady są bardzo proste tak wiec mogą w nią grać przedszkolaki, jak i starszaki. Na pewno bardzo miło spędzicie wspólnie czas grając w Małych detektywów
Kot Stefan
Kolejna gra, w którą graliśmy w te święta, to Kot Stefan. Pięknie wydana, z bardzo ciekawymi zasadami. Moja 6-latka grała z uśmiechem na twarzy, a z każdą rundą, było coraz głośniej i weselej. Bardzo proste, wręcz banalne zasady, a zabawy co niemiara. Gra jest wciągająca i można przy niej na prawdę świetnie się bawić.
Co jest w zestawie?
Pudełko jest dość duże, a zawartość, powiedziałabym dość skromna jak na takie gabaryty opakowania. Kartonik jest ślizgi, jakby był lakierowany. Bardzo zabawny rysunek kota zachęca do zaglądnięcia w środek. Wewnątrz pudełka znajdziemy
- instrukcja
- 6x szara mysz ze sznureczkiem
- 1x kubek kot
- 1x kostka
- 24 karty
- ser z filcu
Krótko o zasadach
Zaczynamy grę od położenia kawałka sera na środku stołu. Każdemu graczowi dajemy myszkę i 4 karty. Następnie, wybieramy jedną osobę, która zostanie kotem w pierwszej rundzie. Dajemy jej kostkę i kubek (myszka pozostaje wtedy z boku) i zaczynamy emocjonującą grę. Gracz kot rzuca kostką, jeżeli wyrzuci obrazek myszy, nic się nie dzieje i rzuca dalej. Jeżeli wyrzuci kota, to energicznym ruchem próbuje złapać jak najwięcej myszek, które znajdują się na serze. W tym samym czasie pozostali gracze ciągną za ogonki i usiłują wydostać swoje myszki spod kubeczka.
Gra jest naprawdę świetna. Można się pośmiać i miło spędzić czas z dziećmi. Bardzo przypadła mi do gustu i na pewno będziemy grać w nią częściej, przy różnych okazjach. Proste zasady sprawiają, że każde dziecko z pewnością polubi Kota Stefana. Moja córka bardzo fajnie się bawiła.
Gry rodzinne od Egmont -Minusy
Gry, mimo że bardzo ciekawe mają także swoje minusy. Mali detektywi, znudzili się mojej córce już po kilku rundach. Powód? Zbyt dużo kartoników z zegarem. Sprawiło to, że runda dość szybko się skończyła, a zbyt mało par przedmiotów zostało odnalezionych. Marysia miała problem, żeby odgadnąć, co zostało ukryte w skrzyni. Mimo tego, na drugi dzień ponownie wróciliśmy do tej gry.
Kot Stefan ma także jeden minus. Trzeba bardzo uważać podczas gry, żeby przez przypadek nie uderzyć drewnianą myszką siebie lub kogoś innego. Gra jest na tyle energiczna, że o drobny wypadek nie trudno.
Gry rodzinne od Egmont, to bardzo fajna rozrywka dla każdego bez wyjątku. Zdecydowanie polecam. Taka gra będzie na pewno świetnym prezentem dla dziecka. Zdecydowanie polecamy wszystkie gry rodzinne od Egmont. Gwarantuję dobrą zabawę, nie tylko dzieciom ;)